Bitwa morska koło przylądka Boltero

Dzisiaj postanowiliśmy przedstawić Wam raport bitewny, z rozgrywki w Bogowie wojny: Togo. Jak pisaliśmy w naszym wpisie o planach na 2021 rok i podsumowaniu roku 2020, pandemia Covid-19 zatrzymała na wiele miesięcy testy do gry, które są potrzebne do zbudowania balansu w grze i sprawdzenia niektórych, szczegółowych rozwiązań. Szczęśliwie pod koniec roku, dzięki wykorzystaniu technik on-line udało nam się to rozwiązać i wróciliśmy do testów. W ostatnim tygodniu wróciliśmy również do grania “na żywo”. To właśnie rezultat jednej z takich rozgrywek chcieliśmy Wam dzisiaj zaprezentować.

Przypomnijmy kilka podstaw. Bogowie wojny: Togo (patronem gry jest japoński admirał Heihachirō Tōgō, zwycięzca bitew na Morzu Żółtym i pod Cuszimą) jest grą o walkach okrętów, której mechanika jest na tyle uniwersalna, że może objąć swoim zasięgiem wiele epok wojen na morzach. Początkowo dostępne będą jednostki z dwóch epok: okrętów pancernych (głównie lata 60-te XIX wieku) oraz predrednotów (od końca lat 80tych XIX wieku do 1905 roku włącznie). Swoje ulubione okręty zatem znajdą tutaj i fani Virginii, czy Monitora, a także Mikasy i Borodino.

Togo jest grą modułową i będzie składać się z kilku elementów, które będzie można dowolnie wykorzystywać w grze (lub nie). Pierwszym jest “kapitan okrętu”, czyli główny podręcznik do gry, zawierający podstawowe zasady. Pozwala on toczyć walki do mniej więcej 5 – 7 okrętów na stronę. Większa liczba jest jak najbardziej możliwa, ale gra będzie bardzo wolna. Do większych bitew będzie przeznaczony bowiem moduł “Admirał floty”, który zostanie wydany wraz z innymi modułami w późniejszym terminie. Te kolejne dodatki będą zawierać zaawansowane zasady, np. walkę wielu okrętów w szyku, dowodzenie całymi zespołami, a także połączenie walk morskich i lądowych (głównie dla okrętów pancernych).

Bardzo zależało nam, żeby do gry używać ładnych, dużych modeli, które będzie też bardzo przyjemnie malować. Część z nich można już zobaczyć na naszej stronie. Powstaje one dzięki technice druku 3D i są tworzone w skali 1:1200. Największe pancerniki mają ponad 10cm długości!
Tutaj możecie przeczytać w jaki sposób trzeba należy je przygotować do malowania: LINK

Togo jest grą “do piwa”, a raczej “do rumu i szantów” 😉 Jej zasady są proste, intuicyjne i bardzo łatwe do opanowania. Zamiast jednak pisać kolejne tysiąc słów teorii, o tym jak wygląda rozgrywka, zapraszamy do lektury raportu bitewnego.

W tym hipotetycznym starciu spotkały się dwie eskadry: Japońska, której przewodził krążownik pancerny Nisshin, wspomagany przez kontrtorpedowiec Harusame oraz amerykańska, której trzon stanowił krążownik pancerny Brooklyn, wraz z torpedowcem Ericsson. Na zdjęciu Nisshin, należący do typu “Garibaldi”, bardzo udanej linii włoskich krążowników pancernych. Dwa okręty tego typu sprzedano Japonii, jeden zaś do Hiszpanii (Cristobal Colon).
Harusame. Kontrtorpedowce tego typy wzięły udział w wojnie rosyjsko – japońskiej 1904 – 1905.
USS Brooklyn. Krążownik ten odznaczył się w trakcie bitwy o Santiago w 1898 roku. Co ciekawe Nisshin – główny przeciwnik w tej bitwie, był siostrzanym okrętem krążownika Cristobal Colon, który został zatopiony podczas bitwy pod Santiago.
Malutki torpedowiec USS Ericsson wziął również udział w wojnie amerykańsko – hiszpańskiej w 1898 roku. W tej bitwie musiał liczyć na szczęście, zwłaszcza przy strzelaniu torpedami. Podpłynięcie blisko krążownika, żeby wykonać atak torpedowy oznacza również dostanie się w zasięg ognia jego artylerii lekkiej, co dla tak małego okrętu jest śmiertelnie niebezpieczne.
Każdy okręt w grze otrzymuje z góry dwa rozkazy, na tę i następną turę. System ten sprawia, że każdy ruch musimy planować z wyprzedzeniem, bo to, co sobie zamierzymy, zostanie zrealizowane dopiero 2 tury później. Okręty poruszają się dzięki przystawianym do nich miarkom – skrętu (widoczna na zdjęciu) oraz ruchu (w tle u góry po lewej).
Admirał Maciej San rozkazał Harusame płynąć z pełną prędkością 28 węzłów w kierunku amerykańskiego krążownika. Głównym celem kontrtorpedowca miało być storpedowanie dużego okrętu nieprzyjaciela. Japoński admirał liczył, że lekka artyleria jego krążownika poradzi sobie sama z zagrożeniem ze strony amerykańskiego torpedowca.
Tymczasem Nisshin również ruszył całą naprzód, aby zbliżyć się szybko do amerykańskiej eskadry.
Ogólny widok na akwen bitwy. Po lewej stronie Amerykanie, po prawej Japończycy. Gry tej wielkości można spokojnie grać na stole 120×120, ale jeśli ktoś lubi więcej miejsca na manewrowanie, to warto użyć stołu 180×120. Najcięższe armaty mają zasięg strzału do 40 cali.
Amerykański admirał John Torgill Jr., widząc Nisshina idącego kursem zbieżnym postanowił natychmiast skręcić w prawo. Manewr ten trwał dłuższy czas, gdyż krążownik nie odpowiadał tak szybko na ster, jak małe okręty, ale ostatecznie doprowadził do ustawienia Brooklyna burtą do japońskiego zespołu. W wojnie na morzu to wymarzona sytuacja. Jednocześnie Ericsson został wysłany na prawo, aby trzymać się z daleka od Harusame i spróbować storpedować japoński krążownik.
Skuteczne salwy 203 mm armat Brooklyna zadały Nisshinowi pierwsze uszkodzenia i spowodowały groźne pożary. Nisshin odpowiedział ogniem swych dziobowych armat, ale nieskutecznie.
Japoński admirał rozpoczął ryzykowne manewry, w trakcie których skręcający w lewo Harusame przepłynął przed samym dziobem Nisshina, który wykonywał zwrot w prawo, aby także ustawić się burtą do amerykańskiego krążownika i wykorzystać siłę pełnej salwy burtowej.
Ryzykowne manewry zakończyły się szczęśliwie. Harusame, minąwszy krążownik, ruszył z pełną prędkością przed siebie.
Korzystając z faktu, że niszczyciel oddalił się od Nisshina, amerykański torpedowiec rozwinął pełną prędkość i ruszył do niesłychanie ryzykownej misji torpedowej.
Tymczasem oba krążowniki prowadziły między sobą ostrą wymianą ognia, w której górą był Brooklyn.
Dowódca Harusame także chciał ustawić swój kontrtorpedowiec w pozycji umożliwiającej atak na Brooklyna.
Tymczasem na Nisshinie rozszerzały się pożary wywołane ostrzałem Brooklyna. USS Ericsson podpłynął do japońskiego krążownika i odpalił torpedę. Stalowe cygaro ruszyło na spotkanie kadłuba japońskiego krążownika, ale nie udało mu się trafić. Jednocześnie ogień jego lekkich działek Ericssona powiększył tylko pożary na japońskim okręcie. Ustawiony za rufą krążownika torpedowiec był bezpieczny wobec ostrzału, gdyż jego główna i średnia artyleria skupiała się na strzelaniu do Brooklyna.
Tymczasem wielki sukces odniósł Harusame. Jego dzielny kapitan wypalił obie torpedy w kierunku amerykańskiego okrętu i obie trafiły! Brooklyn solidnie oberwał, jego zwrotność i szybkość zostały ograniczone. Szczęśliwie załodze udało się zatamować napływ wody.
Brooklyn i Harusame.
Amerykański krążownik odpowiedział gwałtownym ogniem swoich rufowych i burtowych dział (pomiar strefy pokazał, że Harusame mógł zostać również ostrzelany przez armaty strzelające tylko do bocznej strefy). Celny ogień artylerii średniej i lekkiej z bliskiego dystansu doprowadził do zatopienia dzielnego kontrtorpedowca.
W tym samym czasie manewrujący gwałtownie Ericsson dostał się pod wściekły ogień Nisshina i jego kapitan zdecydował się poddać swój mały okręt. Na placu boju pozostały już tylko dwie jednostki: Nisshin, którego załodze udało się opanować pożary (pozostały dosyć rozległe uszkodzenia, w tym od ognia Brooklyna, którego armaty 203mm kilkukrotnie przebiły pancerz), oraz Brooklyn, który z kolei był mocno uszkodzony, spowolniony i ograniczony w manewrach przez trafienie dwoma torpedami.
Obydwa krążowniki zbliżyły się na średni, a momentami nawet bliski dystans i zaczęły wymieniać ciężkimi salwami.
Nisshin odniósł do tej pory większe uszkodzenia, ale miał przewagę manewru nad Brooklynem, który na skutek trafienia torpedą, miał ograniczoną manewrowość.
Nisshin vs Brooklyn.
Korzystając z lepszej manewrowości japoński admirał osiągnął idealną pozycję – kreskę nad T. A raczej pod T, bo ustawił się za rufą Brooklyna. Okazało się jednak, że japońscy artylerzyści nie dorównują talentem admirałowi. Ostrzał dział Nisshina był bardzo niecelny i zadał Brooklynowi niewielkie uszkodzenia.
Za to amerykański krążownik odpowiedział celnym ogniem, który nie tylko spowodował kolejne uszkodzenia, ale wywołał również następne pożary.
Walka między krążownikami pancernymi.
Adm. Torgill wygrał inicjatywę i kontynuował zwrot Brooklynem. Oba krążowniki ponownie obłożyły się ogniem.
Finalnie w ostatniej turze Nisshin zadał kolejne uszkodzenia Brooklynowi, ale amerykański krążownik również odpowiedział celnymi salwami. Pożary na japońskim krążowniku tak się rozszerzyły, a uszkodzenia od amerykańskich pocisków były tak rozległe, że bohaterski okręt w końcu zatonął. Bitwa zakończyła się nieznacznym zwycięstwem Amerykanów. Trzeba przyznać, że mieli dużo szczęścia jeśli chodzi o rzuty kostkami, bo japońskie pociski nawet jak trafiały, to miały dużo pechowych rzutów na przebicie pancerza (przebicie na 3+ i na cztery rzuty wypadają trzy dwójki…).

Mamy nadzieję, że ten opis przybliżył Wam nieco mechanikę BW: Togo. Zachęcamy do zadawania pytań na naszej grupie na FB: LINK